06.07.2013 Sobota - notatka Marty
Dzisiaj postanowiliśmy odwiedzić jedną z placówek biorących
udział w raz, dwa, trzy warszawiakiem jesteś ty. O tej akcji dowiedziałam się
od kolegi z klasy, Zająca. Oczywiście nie nazywa się tak, ale wszyscy
w klasie tak na niego mówią. Początkowy plan był taki że jutro pójdziemy
do zamku królewskiego.
- Może dziś też gdzieś pójdziemy ? - zapytałam, a jako że mama
wyraziła zgodę, wydrukowałam kartę szyfrów i zaawansowane zadania zamku
królewskiego. Potem zastanowiłam się co wybrać na dzisiaj. Po chwili namysłu
(bardzo krótkiej) wybrałam zoo ponieważ lubię zwierzęta i również wydrukowałam
zadania. Zaawansowane oczywiście, bo mama uznała, że podstawowe będą za
łatwe.
Wtedy pojawił się Erik, mój brat.
- Co robisz ? - zapytał.
- Drukuję karty.
Szybko je przejrzał.
- Nie chcę do zoo. Chcę do Muzeum Wojska Polskiego.
Zdałam sobie sprawę, że robi się niebezpiecznie. Jeśli postawię
na swoim to nigdzie nie pójdziemy.
- Dobra, pójdziemy do Muzeum Wojska Polskiego - zgodziłam się i
zaczęłam drukować kolejne karty.
Pół godziny później zaparkowaliśmy. Pierwsza dopadłam
długopis i kartki. Podeszliśmy do dużego budynku i przeczytaliśmy napis nad
bramą "Muzeum Narodowe".
- Na pewno jesteśmy tam gdzie trzeba ? -zapytał mój brat.
- Tamto muzeum na pewno jest obok - oznajmił tata z
niepewną miną. Przeszliśmy obok dwóch kolejnych bram i ciągle
nie było naszego celu. Mama przeszła przez trzecią bramę.
- Muzeum Wojska Polskiego ? - powiedziała głośno.
- Budynek obok.
- Dziękuję .
Przed muzeum stało dużo samolotów i czołgów. Ostatnio mój brat
gra w taką grę o czołgach i dlatego wtedy kroczył między nimi z miną
znawcy.
Obok jednego z czołgów zatrzymał się, przeczytał tabliczkę i powiedział:
Obok jednego z czołgów zatrzymał się, przeczytał tabliczkę i powiedział:
- T-34.Wiedziałem .
Przy kasie stała skrzynka na karty szyfrów. Szukanie tajnego
numeru placówki zajęło nam parę minut. W kasie kupiliśmy bilety i od razu
ruszyliśmy na górę, bo mieliśmy tylko 45 minut i nie było
czasu na zwiedzanie. Zadania
dotyczyły lotnictwa i były tam pytania z wytyczonymi salami.
- Przepraszam, gdzie jest sala II RP ? - zapytała mama
- Nie wiem - odpowiedziała pani siedząca na krześle.
Po chwili byliśmy w sali II RP. Rozwiązywaliśmy
zadania i wcale nie były takie proste jak nam się
wydawało. Mama poprosiła przewodnika o podpowiedź, ale przewodnik
odpowiedział jej że nie ma tak łatwo.
W tej sali było bardzo dużo mundurów i broni. Można
tam dowiedzieć jak ubierali się żołnierze i jakiego sprzętu używali. Był
to chyba okres drugiej wojny światowej. Mój brat był zachwycony. Oglądał
to wszystko w ciszy. W skupieniu czytał informacje i dzięki
niemu odpowiedzieliśmy na jedno trudne pytanie. W końcu mogliśmy
opuścić salę II RP.
- Gdzie teraz ? – zapytał tata.
- Sala PSZ – odpowiedziałam.
Przeszliśmy do następnego pomieszczenia. Siedziała tam na
krześle pani z personelu muzeum.
- Czy to sala PSZ ? – zadała pytanie mama.
- Tak to tutaj – powiedziała pani.
Zaczęliśmy szukać odpowiedzi. Znów mieliśmy pewne trudności więc
mama zadała pani pytanie: jaki symbol był malowany na polskich samolotach
wojskowych ?
- Nie wiem nie jestem przewodnikiem – odpowiedziała i próbowała
nam jakoś pomóc, ale nie wiedziała jak. Pan przewodnik zainteresował się
pytaniami jakie zadawaliśmy pani i nam pomógł. Kiedy już prawie skończyliśmy,
weszła jakaś inna pani.
- Za 7 minut zamykamy – powiedziała.
- Tak, jeszcze 7 minut – tata był wyraźnie zdolny do kłótni,
jednak pani już wyszła.
Szybko skończyliśmy i wtedy weszła znów ta sama pani.
- Jeszcze 5 minut.
- No właśnie jeszcze 5 minut – odparował tata
- Ale ja tylko mówię, że jeszcze 5 minut.
Mama pociągnęła tatę za rękaw i szepnęła:
- Nie kłóć się.
Więc tata tylko zaśmiał się śmiechem „jacy ludzie czasem bywają” i
zaprowadził nas do wyjścia. Na zewnątrz oglądaliśmy czołgi, samoloty i działa
samobieżne. Widzieliśmy też bomby i ich wyrzutnie. Mama pokazała mi amfibię.
- To taka co pływa ? – spytałam.
- Aha
"Rudy"
Haubica samobieżna 251 "Goździk"
\
-
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz